To prowadzenie wewnętrzne bywa niewiarygodne. Wiele razy byłam zaskoczona tym, jak ludzie, zdarzenia czy rzeczy pojawiają się w odpowiednim czasie, by mi coś pokazać, pomóc coś zrozumieć czy uwolnić. Prowadzenie to dotyczy ważnych spraw życiowych, dużych decyzji i zmian, jakich trzeba dokonać – jeśli trzeba. Jak również mniejszych zdarzeń, które też okazują się dla nas znaczące.
Zapisałam się na siłownię, tutaj w Portugalii, w miasteczku obok. Pierwsze zajęcia odbywają się z trenerem personalnym, zaczęłam więc ćwiczyć z Francesco. Coś nam nie szło, ćwiczenia, które on proponował mi nie pasowały, poza tym trudno mi było zrozumieć jego angielski. W pewnym momencie on mówi, że koleżanka własnie skończyła zajęcia i poprosi ją, żeby ze mną zrobiła trening. I tak poznałam Paulę, która okazała się być moją przyjaciółką przez nastepne kilka miesięcy. Ona podsunęła mi nauki Louise Hay o wybaczeniu. Od razu poczułam, że coś jest na rzeczy i słuchałam jej nagrań. Dzięki nim odpalił się u mnie ogromny proces, który w moim widzeniu sprawy nie był wybaczeniem, a puszczeniem – krzywdy, której zaznałam i tych, którzy skrzywdzili.
Po jakimś czasie znajomość z Paulą uległa zawieszeniu, nie wiem czy do niej wrócimy. Może Paula pojawiła się w moim życiu tylko na chwilę, by pomóc, kiedy potrzebowałam.
Kiedyś byłam na lotnisku i miałam niewiele czasu do odlotu, ale poczułam, że mam wstąpić do księgarni. Wychodziłam w pośpiechu, kiedy mój wzrok spoczął na książce Cristel Petitcollin “Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych”. Od razu wiedziałam, że muszę ją kupić. Kupiłam – czytałam i płakałam. Książka ta pomogła mi uświadomić sobie, że jestem jedną z tych bardziej wrażliwych osób oraz zrozumieć i zaakceptować pewne aspekty mojej natury.
Jak nic nazwalibyśmy to przypadkiem.
“Przypadek jest być może pseudonimem Boga, kiedy nie chce się on podpisać”. Anatol France
Joe poznałam w mojej wiosce, umówiliśmy się na kawę. Było przesympatycznie, ale z różnych powodów nie kontynuowaliśmy znajomości. Po jakimś czasie przyszło takie poczucie, że chcę się z nim spotkać. Wydawało mi się to absurdalne, ale trzymało mocno, pomyślałam więc, że pewnie coś tu jeszcze ma się wydarzyć. I poszłam za tym. Skontaktowałam się z Joe i się spotkaliśmy. Po powrocie do domu odpalił się u mnie proces uwolnienia baaardzo mocnego schematu relacji z mężczyznami (świadoma schematu byłam od dłuższego czasu, ale w żaden sposób nie umiałam sobie z nim poradzić).
To tylko kilka przykładów zdarzeń i sytuacji pokazująch prowadzenie Duszy. Na poczatku było trudno rozeznać co pochodzi z serca, a co nie. Z powodu zamieszania wewnętrznego – natłoku myśli, lęków, bólu, oporu przed zmianami, uwarunkowań wewnętrznych, było dużo stresu i wątpliwości. Ale w miarę podążania za tym głosem wewnetrznym, widziałam coraz wyraźniej sensowność i skuteczność takiej drogi. Po jakimś czasie przywykłam do tego, stając się uważnym obserwatorem tego, co we mnie i wokół mnie.
zdjęcie: Rachel McDermott
Comentarios